Repertuar filmu "Tajemnica Brokeback Mountain" w Bielsku-Białej
Brak repertuaru dla
filmu
"Tajemnica Brokeback Mountain"
na dziś.
Wybierz inny dzień z kalendarza powyżej.
Czas trwania: 134 min.
Produkcja: USA , 2005
Premiera: 24 lutego 2006
Dystrybutor filmu: Monolith Plus
Reżyseria: Ang Lee
Obsada: Jake Gyllenhaal, Heath Ledger, Michelle Williams
Ennis Del Mar (Heath Ledger) i Jack Twist (Jake Gyllenhaall) poznają się w trakcie poszukiwania zatrudnienia. Świat podlega stałym zmianom, ale ich codzienność wypełnia monotonia. Wszystko w ich życiu zostało już z góry ustalone – mają znaleźć stałe zajęcie, ożenić się i założyć rodzinę. Obu prześladuje jednak pragnienie czegoś, co trudno im nawet określić. Gdy ich nowy pracodawca Joe Acquirre (Randy Quaid) wysyła ich do pracy na majestatyczne wzgórze Brokeback, zawiązuje się między nimi przyjaźń, a później głęboka zażyłość. U schyłku lata Ennis i Jack opuszczają Brokeback. Każdy z nich rozpoczyna nowe życie. Ennis poślubia dziewczynę Almę (Michelle Williams), z którą wiedzie skromne życie wraz z dwiema córkami. Jack poznaje w Teksasie piękną Lureen Newsome (Anne Hathaway). Wkrótce bierze z nią ślub, doczekuje się syna i rozpoczyna pracę w firmie teścia. Mijają 4 lata. Pewnego dnia Alma przynosi Ennisowi pocztówkę, w której Jack zapowiada swój przyjazd do Wyoming. Ennis wyczekuje przyjaciela, a po jego przybyciu przekonuje się, że rozłąka jedynie wzmocniła ich uczucie. Mimo upływu czasu mężczyźni starają się podtrzymywać ich sekretny związek. Spotykają się parę razy w roku. Nawet z dala od siebie zmagają się z trudnymi wyborami dotyczącymi wierności, oddania i zaufania. Jedyną trwałą wartością w ich życiu pozostaje żywioł, którego nie sposób okiełznać – miłość.
Wasze opinie
wzruszenie
bardzo prawdziwy
traktujacy o tak silnym uczuciu
jalim jest miłóść. Różnica płci
nieistotna.
Uniwersalny, piękny film o miłości.
trzeba o tym mówić
Nie porwał mnie tak, jak
przypuszczałam, słysząc
zapowiedzi, nie mnij jednak,
jest warty zobaczenia. Pokazuje
bolesną historię dwojga ludzi,
ciemięzonych piętnem połecznym.
W czym ich milość jest inna od
tej między kobietą a ężczyzną?
Niczym. Głupotą innych. Polecam.
Antymoher
Zalecasz pisanie na temat
filmu ? Oto kilka słów na temat
filmu:
"art ciebie dreszcze
przechodzą z innych powodów
ale śmiało - to się nazywa
comming out. powiedz szczerze
wszystkim: jestem pedziem, lubie
dymać chłopców w zadek, a
jeszcze bardziej lubie jak mnie
ktoś dyma.
jcm , 2006-03-11
11:16:50". No i jak ? Bardzo na
temat filmu co nie ? No to może
to jest na temat filmu: "NIEMY
KRZYK Krzyczę niemym
westchnieniem rozpaczy Każda
komórka w mym ........ Nie to
kłamstwo to dusza krzyczy
Kochałem czciłem ufałem A teraz
pustka w mej duszy kołacze
Rozpacz to za słabe Mój niemy
krzyk obejmuje wszystkie neurony
mego ciała Płacze ale czy to cos
da ......... Każda kropla me
serce rozdziera Jak mam..." itp.
itd. Zaś co do rzekomych mordów
KK (5 mln -hahahaha, ta liczba
jest tak absurdalna, ze nawet
nie będę tego komentował) - BTW:
Chrześcijaństwo jest obecnie
najbardziej prześladowanym
wyznaniem na ziemi. Zaś biorąc
zasady twojego rozumowania,
skoro oskarażasz katolików za
zbrodnie oszołomów z XVI-XVIII
wieku to równie dobrze każdy kto
ma dziadka niemca jest
odpowiedzialny za holocaust.
Prawdziwie błyskotliwe
rozumowanie ...
polecam
Film dla ludzi ze sprawnym
mózgiem, takich, którym chce się
zastanawiać. Trudny temat
przedstawiony w ciekawy sposób.
Nie zniesmacza jak wiele
produkcji o podobnej tematyce.
Porusza.
Trochę dłużyzn było, ale
jakoś tak po wyświetleniu
napisów końcowych już się o tym
nie myślało, nie czuło sie tego.
Polecam.
świetny
poruszający film o
ludzkiej nietolerancji, o
wilekiej milości jaka łączy
dwoje ludzi, polecam naprawdę
warto!!!
Kontrowersja
Kontrowersja przyciąga
widownię. Polecam Opowieści z
Narni.
Film wybitny
Brokeback Mountain
obejrzałem na kilka godzin przed
wręczeniem Oskarów. Zapoznawszy
się z wynikami nie poczułem się
rozczarowany. Zabrakło wprawdzie
Nagrody-Wszystkich-Nagród dla
filmu roku, ale za to przypadły
dwie inne kluczowe: za reżyserię
i scenariusz, a także muzykę. To
sprawiedliwe. Nie tylko dlatego,
że walka okazała się wyrównana i
właściwie żaden inny z równie
szczodrze nominowanych filmów
nie zdobył znaczącej przewagi.
To sprawiedliwe także dlatego,
że dokładnie na tyle zasłużył.
To obraz dobry - choć chwilami
rozwlekły, świetnie zagrany,
pięknie sfotografowany,
spokojnie mądry. Ale nie
nieprzeciętnie wybitny. Gdyby
zdobył wszystko, to jedynie
chyba z przekory, dla
satysfakcji prztyknięcia w nos
spienionych purytan, a o takie
zapędy trudno było podejrzewać
Amerykańską Akademię Filmową.
Jeśli ktoś nie zgadza się z tym
co powyżej, zawsze mogę dodać,
że ten film zdobył już dosyć
głównych nagród przy różnych
innych okazjach, oraz pocieszyć,
że spore jest grono kinomanów i
zwykłych zjadaczy chleba, którzy
coroczne wybory Szacownego
Gremium Hollywood kwituje
wzruszeniem ramion i krótkim
'kompromitacja!'. Brak ośmiu
statuetek nie zmieni też zapewne
znacząco poglądów tych
wszystkich, którzy od miesięcy
podnoszą larum, że ta produkcja
to nic innego, jak
propagandówka, nakręcona za
śmierdząco różowe pieniądze, i
nachalnie promowana przez
wiadome kręgi (względnie Szatana
Wcielonego, w zależności od
stopnia zacietrzewienia w
dyspucie). Wprawdzie komplet
najważniejszych statuetek o
wiele doskonalej potwierdziłby
tę tezę, ale w tym wypadku
moraliści mogliby powtórzyć za
niejednym artystą, że sam udział
w tej rywalizacji nobilituje.
Nie trzeba chyba dodawać, że
stwierdzenie o propagatorskiej
roli Brokeback tak się ma do
rzeczywistości jak inne
(popularne w naszym kraju), że
wszelkie Marsze Równości to nic
innego, jak lansowanie ba! akcje
werbownicze bojówek
gejowsko-lesbijskich, podczas
której niewinna niczym
nieskalane kwiecie młodzież płci
obojga, kuszona jest ponoć
urokami i luksusami pedalskiego
życia, a na ulice wylewa się
ruja, poróbstwo i chmary
mężczyzn z nagimi tyłkami,
liżących się bezwstydnie przed
staruszkami i kamerami i
porywający bezbronne dzieci do
adopcji. Każdy, kto choć w
telewizji lub gazecie widział
relację z polskiego wydania
parady (o ile takowa dochodzi w
ogóle do skutku), wie doskonale,
o co mi chodzi :) Bardzo jestem
ciekaw, który z fragmentów filmu
Brokeback Mountain tak bardzo
zwodzi czyste, heteroseksualne
duszyczki i szczególnie promuje
łatwość i atrakcyjność
gejowskiego stylu życia.
Zapowedzią ekstatycznych
rozkoszy są już pierwsze
szarpaniny emocjonalne w
wyziębionym namiocie, zwieńczone
po kilku tygodniach sodomii
czysto organiczną reakcją na
odstawienie i rozstanie z nowo
zdobytym kochankiem. Zamiast -
jak pobożny acz rasowy samiec -
potraktować całą przygodę jako
grzeszny epizod i ruszyć na
kolejne miłosne podboje, Ennis
reaguje prawdziwie po pedalsku:
dostaje skórczy, wymiotuje i
zwija się z bólu na
zapiaszczonej drodze, co
natychmiast budzi w małolatach
pozytywne skojarzenia z ostatnią
imprezą i skutkami
przedawkowania tabletek z
krzyżykiem. Jak nietrudno się
domyślić, po takim prologu to
już tylko bezrefleksyjna
rozpusta, szaleństwa i
przyjemności. Każde spotkanie
tajemnych kochanków to
niekończąca się balanga,
śmichy-chichy i jedna pozycja za
drugą. Żeby spotęgować rozkosz,
bohaterowie nie muszą nawet
zażywać pobudzających
substancji, jak to ma w zwyczaju
niedouczona, heterycka młodzież.
Wystarczy odwlec spotkanie z
najukochańszym człowiekiem na
świecie o cztery lata, wziąć na
kark odpowiedzialność za kilka
innych osób, założyć rodzinę, by
poniewczasie odkryć, że tak
naprawdę pragnie się czegoś
zupełnie innego. Hulaj dusza,
piekła nie ma! Chętni do
zostania gejem walą drzwiami i
oknami. Szczególnie zwodnicza
scena, celująca w najbardziej
zatwardziałych heteryków, ma
miejsce jeszcze kilkanaście lat
później, gdy jeden z kochanków
proponuje kolejną podnietę w
postaci półrocznej przerwy w
potajemnych spotkaniach, które,
dodajmy na marginesie,
przychodzą im bez trudu, bowiem
mechanizm poniżania bliźnich, ze
szczególnym uwzględnieniem żon,
wyssali z siebie nawzajem
podczas seksu oralnego. Maskują
się tylko doskonale, jeden -
harując na całą rodzinę i
szarpiąc się w walce o miłość
córek, a drugi - dając sobą
pomiatać przez bogacką rodzinę
swojej małżonki, zamiast (jak
pobożny acz rasowy samiec) od
razu pokazać suce, gdzie jej
miejsce. Tak czy owak na koniec
obaj rozpustnicy stwierdzają, że
ostatnie dwie dekady ich życia
były piekłem czekania, jeden z
nich krzyczy zrozpaczony
'chciałbym wiedzieć, jak z
ciebie zrezygnować', na co drugi
odpowiada wyjąc z bólu 'jestem
nikim, nie ma mnie nigdzie'.
Idealne grypsy na imprezkę
niedoświadczonej młodzieży,
sączące w ich umysły jad
homoseksualizmu. Każdy
nastolatek natychmiast po
seansie podrywa kolegę z klasy,
żeby też wprawić się taki stan,
i skończyć samotnie w przyczepie
mieszkalnej lub - jeszcze lepiej
- z rurką miedzianą wbitą między
oczy. Przypomina się mądre
stwierdzenie: 'Wiem, że ci
ciężko. Gdyby było łatwo i
przyjemnie, wszyscy byliby
gejami.' Ale o tym zgorszeni
przeciwnicy obrazów pokroju
Brokeback Mountain nie mają
pojęcia, bo niby skąd, skoro
nawet nie mają zamiaru ich
obejrzeć. Żeby było śmieszniej -
powinni pójść do kina jako
pierwsi, bo ten film mógł się o
wiele lepiej wpasować w ich inną
tezę, uparcie lansowaną przez
szkoły utrzymujące, że
homoseksualizmu można się
oduczyć. Mądrość ta mówi, że - w
przeciwieństwie do bogobojnych,
heteryckich rodzin lewitujących
nieprzerwanie w stanie nirwany -
nie istnieje coś takiego, jak
szczęśliwy homoseksualista.
Trudno o lepsze exemplum takiego
twierdzenia niż przypadek
naszych kowbojów. Znamienne, że
wszystkie sceny miłosne w
Brokeback wyglądają jak walka,
szarpanina - nawet nie między
sobą, ile raczej ze sobą samym.
Spójrzmy w oczy Jacka na widok
ukochanego, którego właśnie
odnalazł po czterech latach. W
pierwszym momencie promienieje z
nich niepohamowane szczęście,
które jednak natychmiast
ustępuje bezbrzeżnemu smutkowi.
On już wie, co będzie dalej, i w
tym miejscu porównanie do fatum
Tristana i Izoldy, podniesione w
jednej recenzji, jest jak
najbardziej na miejscu. Ten film
wznosi się na poziom
ogólnoludzki właśnie dzięki
temu, że tak naprawdę piekło, na
które jego bohaterowie skazali
siebie, a także swoich bliskich,
nie przychodzi ze świata
zewnętrznego. Żaden z nich nie
doświadcza bezpośredniego aktu
homofobii. Mimo potwornego
obrazu zamordowanego geja, jaki
Ennis wyniósł z dzieciństwa, ich
sytuacja jest zupełnie inna, a
czasy stopniowo się zmieniają.
Pomińmy złośliwość
niegdysiejszego chlebodawcy,
który faktycznie mógł mieć
zastrzeżenia do ich pracy;
zostawmy wybuch zdruzgotanej
żony, która przez długie lata
dusiła w sobie własne pokłady
rozpaczy... Plan o wspólnym
ranczu i spokojnym życiu na
uboczu mógł się w ich warunkach
powieść, oszczędzając przy
okazji zmartwień paru innym
osobom. Tymczasem ci dwaj przez
cztery lata zastanawiali się nad
konsekwencjami jednego ciosu w
szczękę, by w tym czasie uwikłać
się w zależności, z których
żaden nie odważył się uwolnić.
Na ironię zakrawa argument
przeciwników filmu, jakoby obaj
romansowali przez lata niszcząc
rodzinę i w swym okrucieństwie
świadomie krzywdząc innych. No,
ale tego pewnie też nie da się
wytłumaczyć komuś, kto filmu i
tak nie zobaczy, podobnie jak
nigdy w życiu nie pójdzie
przekonać się, jak wygląda
prawdziwy marsz równości.
Zastanawiałem się za to przez
chwilę, dlaczego Brokeback
wywołał tak niewielki oddźwięk
wśród znanych mi gejów, że nie
wspomnę o branżowych forach, na
których stosunkowo często
pojawiają się wpisy w stylu
'przereklamowany', 'nudny',
'badziewie'. Za to zachwyca
krytykę, oraz heteroseksualną
publiczość, zwłaszcza w żeńskiej
części. Uniwersalna siła tego
filmu tkwi chyba właśnie w
ładunku emocjonalnym oraz w
fakcie, że zupełnie nie
przystaje do współczesnej
gejowskiej rzeczywistości. Nie
znalazłby takiego poklasku
pokazując wszystko to, co
zarzucają mu jego zagorzali
przeciwnicy. Brokeback to obraz
opowiedziany tradycyjnie, w
formule już niemalże kostiumowy
- akcja kończy się ponad 20 lat
temu, zanim jeszcze na dobre
pojawił się AIDS, a o internecie
w domu i komórkach w kieszeni
nikt jeszcze nie słyszał. I
przede wszystkim - cokolwiek by
nie mówić - wcale nie opowiada
historii trudnej miłości dwóch
gejów, tylko facetów, którzy się
w sobie zakochali. Znaczna acz
subtelna różnica. To prawda:
Jack szuka seksu u innych (na
wszelki wypadek daleko w
Meksyku), ale są to próby
desperackie, spowodowane bólem
oczekiwania na kolejny epizod,
który pozwoli choć na chwilę
zaznać prawdziwego spełnienia. W
przypadku Ennisa sprawa jest
jeszcze bardziej skomplikowana:
on nie szuka nikogo innego, nie
czuje pociągu do mężczyzn. On po
prostu bezgranicznie kocha
Jacka, a naznaczony piętnem
Dzikiego Zachodu, wciśnięty w
rolę supersamca, nic nie
rozumie, i z tej miłości
dosłownie usycha. Doprawdy,
trudno o lepszą zachętę do
przejścia na tęczową stronę
życia...
Piekny i mądry film dla ludzi
myślacych
"Tajemnica Brokeback
Mountain” to niebanalna historia
życia człowieka.... Człowiek
jest bardziej skomplikowany niż
na ogół sądzimy.Wybory,
trudności, kompromisy...wszystko
pokazane bez banału i
prostactwa. Jeden z najbardziej
poruszających filmów jakie
widziałem. Dodatkowo pięknie
grany z cudownymi zdjęciami i
muzyką, a Ang Lee zrobił coś co
wymyka się "zaszufladkowaniu" i
jest filmem który na długie lata
zapisze się w hisori kina
Nie dla idiotow ... FIlm jest
wybitny
Jak najbardziej polecam
ten filmik - i to każdemu.
Poniżej wiele wpisów
spierających się na temat
homoseksualizmu, nie będę
polemizował, zresztą wszystkich
nie chciało mi się przeczytać.
Ja napiszę coś o filmie. Po
pierwsze gra aktorów - szczerze
powiedziawszy nie ma się do
czego doczepić. Dwójka głównych
bohaterów jak najbardziej
przekonywująca - Ennis, posępny,
zamknięty w sobie, nie
rozumiejący do końca siebie i
otaczającego go świata,
przerażony i niepogodzony z sobą
samym, wiecznie uciekający.
Jack, gotowy do poświęceń, jasno
zdający sobie sprawę z tego
czego potrzebuje i gotowy do
walki, badzo czuły, rozumiejący
bardzo wiele. Obydwaj bardzo
zakochani, co jest widoczne w
gestach, w słowach, w ruchach.
No i cała gama postaci
epizodycznych, przekonywujące
obydwie żony, jedna cicha mysz,
w bólu znosząca cierpienie,
druga dla której cały świat
krąży mimo wszystko wokół firmy
i pieniążków, nie dostrzegająca
niczego dookoła, córka Ennisa -
trochę cech po ojcu przejęła,
epizodyczna dzieczyna Ennisa,
postać na początku wydawała mi
się sztampowa dla filmów o
miłości, ale późniejsze sceny
jak najbardziej przekonały mnie
do niej, rozmowa z córką czy też
spotkanie z Ennisem w barze, i
inni - rodzice Jacka (krótka,
mocna piłka). Co do zdjęć, no to
tu było prosto: góry, lasy,
jeziora - to zawsze pięknie
wygląda - oczywiście można i to
spieprzyć, ale nie w tym filmie.
Są też inne obrazy - bardziej
posępne i przygnębiające (na
farmie w Ameryce lat 70 to nie
chciałbym żyć - chyba że na
rancho Buszmena ;-). Noo i
przede wszystkim historia,
opowiedziana uniwersalnie o
miłości, szczerze powiedziawszy
nie odczułem za bardzo że to
była miłość 2 facetów (może na
początku) później widziałem
tylko uczucie 2 ludzi, którzy
nie mogą sobie z tym uczuciem
poradzić, z uwagi głównie na
społeczeństwo i ludzkość -
Ennis, A Jack głównie z uwagi na
Ennisa. No i tragiczny finał.
Polecam, również z uwagi na
ukazanie miłości homoseksualnej.
A do tych których tak
zniesmaczyła scena w namiocie,
która widzę urasta do rangi
jakiegoś symbolu, jak dla mnie
nie widzę za dużej różnicy
pomiędzy tą scenę, a sceną
analogiczną, że się tak wyraże,
Ennisa z żoną. Jak się dobrze
zastanowić to powiedzcie mi czym
się różni seks analny z kobietą
a czym z mężczyzną? pozdrawiam
Nudny, żadnej akcji,prawie
usnołem podczas seansu
To co chcial przedstawic
rezyser mozna bylo zmiescic w 30
minutach a nie w 134 minutach.
Caly film mozna bylo przespac bo
byl denny i bez sensu. Moim
zdaniem tytuł wogole nie pasuje
do tego filmu. Ogolnie szkoda
czasu zeby sie ruszac do kinana
cos takiego, juz lepiej isc do
Aqua parku i popływac. Mysle ze
swoja opinia nie uraże reżysera,
ale tylko stwierdzam fakt. Myślę
ze nastepne premiery tego
reżysera beda zdecydowanie
lepsze.
całkim, całkiem
Wsaniale kręcony wśród
pieknych krajobrazów, ale akcja
miejscami zwalniała i troche
przynudzała, pomimo tego nawet
niezła fabuła choć można to było
dopracować.
Ale to i tak..
Ale i tak, w dalszym ciagu
jest to film o dwóch kowbojach
pedałach...
Film inteligentnych zmienia
Moze i rzeczywiscie nie
wiem tyle o homoseksualiźmie,
ile niektórzy, czyli nikt z
mojej rodziny nie jest innej
orientacji seksualnej, ale
troche o tym wiem, tzn. znam
paru gejow - zwykli ludzie,
tylko poprostu zachowujacy sie
inaczej. Nigdy mnie to nie
brzydziło, to uczucie wzgledem
innych, zwyklych ludzi jest
obrzydliwe i podłe. I gdyby
Kościuł Katolicki nie wpajał
ludziom, ze geje i lezbijki są
chorzy, albo chodźby gdyby
częściej widać było pary
wyłącznie męskie, lub damskie,
to pewnie brzydziłyby nas
związki damsko- męskie.(Nie
biorąc tu pod uwagę historii
świata, oraz sposobu ludzkiego
rozmnażania)
"Tajemnica..." jest
filmem tak wyjątkowym dlatego,
że opowiada w piekny, delikatny
sposób problem, który dotyczy
każdego z nas - braku
tolerancji. W Brokeback Mountain
dwójka bohaterów jest samotnych
i "przemarzniętych", czyli żyją
tylko ze sobą - oni, przyroda,
zwierzęta. Tam odnajdują coś, co
mozna powiedziec siedziało w
nich głęboko, więc po ich
rozstaniu trudno sie dziwić, że
dowiadaują się, że to siebie tak
naprawde kochają.
Wsółczesny świat
pokazuje homoseksualistów (
szczególnie gejów )w błędny
sposób. Że tylko seks im w
głowie. A skoro "tylko seks,
seks i seks to te choroby im sie
należą, skoro im tylklo ten seks
w głowie" Film pokazuje, ze oni
po ludzku się kochają, normalną,
szczęśliwą miłosćią.
piękny, mądry, przejmujący.
prawdziwy.
piękny, mądry,
przejmujący. prawdziwy.
Piękny film
To film o niespełnieniu
Początek raczej się dłuży
i nie zapowiada dobrego
kina,potem jednak,w miarę
wchodzenia w klimat obraz
nabiera wartości.Znakomici są
aktorzy(Ledger,Gyllenhal,Michell
e Williams)tworzą prawdziwe
kreacje.Piękne zdjęcia,reżyseria
na poziomie.A tematyka
filmu?Cóż,jak komuś nie pasuje
obraz o gejowskiej miłości,to
niech nie ogląda.To proste.
Polecam!!!
Piękny, wzruszający i
ponadczasowy. Daleko wykracza
ponad historię 2 kochających się
facetów. Płeć bohaterów nie ma
kszego znaczenia. To film o
naszych obawach, watpliwościach
i braku odwagi..
ah ci ludzie ;)
Filmu nie oglądałem i nie
oglądne gdyż nie jest on w kregu
moich zainteresowań, znam
osoboście 2 lesbijki i są to
bardzo sympatyczne i mądre
dziewczyny, niemam nic przeciwko
zarówno gejom jak i lesbijkom,
ale nie jestem tez jakimś ich
fanem, każdy żyje tak jak chce i
jak uważa za słuszne i to jest
prywatna sprawa każdego z
osobna, niemam nic przeciwko
temu żeby homoseksualista był
nauczycielem o ile nie będzie
eksponowal swoich upodobań i
przekonywał do nich innych.
Tragiczne natomiast jest to w
jaki sposób sie obrażacie z
powodu glupiego filmu, fakt
faktem ze jedni to robia
bardziej inteligentnie niemniej
jednak to robia. Szkoda czasu i
nerwów bo jedynym rozwiazaniem
jest kompromis a dopuki
bedziecie siebie oskarżać,
wyzywać i starać się udowodnić
kto ma racje to do niczego nie
dojdziecie ani wy ani polska
;)
a, i jeszcz slowko
czesto tutaj padalo slowo
"normalnosc" z ust (czy raczej z
klawiatury) religijnie
nawiedzonych osob, ktore
mamrotaly cytaty z biblii jak
mantre. przypominam tym osobom,
ze kosciol katolicki bestialsko
wymordowal 5 mln kobiet podczas
dzialan tzw swietej inkwizycji
(za co przeprosil papiez - coz
za wzruszajacy gest, haha).
Jesli doliczy sie do tego
torturowanych i zabijanych
"niewiernych" w Europie, Afryce
i obu Amerykach, to okaze sie,
ze Kosciol Katolicki jest
najwiekszym zbrodniarzem w
historii ludzkosci. Za co
probowano zreszta postawic
poprzedniego papieza przed
miedzynarodowym trybunalem
sprawiedliwosci (niestety chroni
go immunitet). o calej sprawie
oczywiscie w naszym katolickim
kraju nie informowano. slowo
"normalnosc" z ust sympatykow
tej organizacji katow i
mordercow, to doprawdy smiechu
warta kpina.