bielsko-biala.repertuary.pl
Film

Wszystko za życie

Into the Wild
Reżyseria: Sean Penn

Repertuar filmu "Wszystko za życie" w Bielsku-Białej

Brak repertuaru dla filmu "Wszystko za życie" na dziś.
Wybierz inny dzień z kalendarza powyżej.

Plakat filmu Wszystko za życie
Tytuł oryginalny: Into the Wild
Czas trwania: 135 min.
Produkcja: USA , 2007
Premiera: 4 kwietnia 2008
Dystrybutor filmu: UIP

Reżyseria: Sean Penn
Obsada: Emile Hirsch, Marcia Gay Harden, Catherine Keener, William Hurt

Wkrótce po skończeniu studiów świetnie zapowiadający się 22-letni Christopher McCandless (EMILE HIRSCH) decyduje się zerwać z dotychczasowym wygodnymi i dostatnim życiem. Marzy mu się podróż w nieznane, w poszukiwaniu przygód i swojego prawdziwego ja. To, z czym się zetknął w czasie wędrówki i czego doświadczył zmieniło go dogłębnie. Dla wielu ludzi historia jego ‘włóczęgi’ stała się symbolem wytrwałości i niezłomności ludzkiego charakteru. Kim był Christopher McCandless? Heroicznym podróżnikiem, naiwnym idealistą, buntownikiem, który przeciwstawił się swojej zamożnej rodzinie, synem marnotrawnym, czy też nie znającym strachu ryzykantem – postacią tragiczną zmagającą się z odwiecznym pytaniem o miejsce człowieka w przyrodzie?


Średnia ocena: 5.0
rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0 rating 5.0
Oceniono 2478 razy. | Oceń film

Wasze opinie

monello 28. lutego 2009, 12:52

to najlepszy film jaki w życiu widziałam, głównie ze względu na puentę, która z niego płynie...
polecam każdemu!!!

malik 24. maja 2008, 21:55

Nie mogę się nie zgodzić z opiniemi o pięknie tego filmu. Jest bardzo fajnie zrobiony, mimo ponad 2 godzin nie można się nudzić. Bardzo dobrze pokazuje to że jeśli człowiek chce być szczęśliwy to nie musi za wszelką cenę podążać za społeczeństwem i karierą. Ja sam nie raz miewałem myśli by zrobić coś podobnego, tylko że moim celem była by Indonezja :-) Szkoda tylko że nie mam na tyle odwagi by żucić moje uporządkowane życie, dla przygody. Ten film nie jest tylko historią podróży na alaskę, ale jest również historią wszystkich ludzi których Superpodróżnik spotykał na swojej drodze, których zarażał miłością do życia - samo to zasługuje w tym filmie już na wyróżnienie! Do tego piękna dzicz, piękne krajobrazy. Mimo iż nie jestem zwolennikiem happyendów, to jednak pozostaje mały żal za to w jaki sposób się film skończył, i choć wiem że tak było na prawdę, szkoda ze tej historii nie mógł opowiedzieć sam bohater. Choć z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby po powrocie poszedł na prawo, został adwokatem i do końca życia chodził w garniturze.. Ku pamięci człowieka który nie bał się spełniać swoje sny.. 8 / 10

olivia 18. maja 2008, 19:09

piekny!

katja 16. maja 2008, 15:54

świetny film. poruszający. daje do myślenia. mądry, ale nie przemądrzały. naprawde polecam!

pearl jam 28. kwietnia 2008, 19:03

dobry, warto.porusza, muzyka veddera super

mijagi 27. kwietnia 2008, 23:27

reżyser zapomniał pokazać dramatu tego człowieka.

wawu 25. kwietnia 2008, 17:58

Dawno nie widziałam filmu w którym tak pięknie obraz, muzyka i przekaz współgrają ze soba razem. Jak wyszłam z kina byłam szczęśliwa że żyję, to chyba warto było?

Bartman 18. kwietnia 2008, 14:42

Świetny, polecam.

Bartek 18. kwietnia 2008, 13:20

Wspaniały film, którego klimat może jednak znużyć mniej cierpliwe jednostki (jak ta co siedziała obok mnie w kinie :). Gorąco polecam.

Beth L 15. kwietnia 2008, 22:05

film genialny ! porusza do glebi ...dawno nie wiedzialam tak dobrego filmu. Polecam

mishi 14. kwietnia 2008, 14:09

z calym szcunkiem do ponizszej dyskusji.... nie zdradzajcie zakonczenia, ok?
mnie osobiscie film troche rozczarowal. Faktycznie banalne dosc przeslanie. Glowny bohater, ktory umoralnia i rozdaje "dobre rady" na prawo i lewo moze irytowac. Ale film jako hold dla kogos, kto poswiecil wszystko dla poszukiwania swojego miejsca w swiecie akceptuje. Pomimo, ze troche naciagany-sklania do refleksji. Plus za ladne zdjecia i muzyke eddiego veddera.

leszczZbagien 12. kwietnia 2008, 15:17

cd...Mógłbym się ewentualnie zgodzić co do tego,że jest to, jak kolega napisał, płenta filmu, na pewno jednak nie pointa.Otóż, historia życia tego chłopaka, szczególnie jego dzieciństwo, pozwala dostrzec w jaki sposób tworzy on swój szczęśliwy świat, gdzie go szuka,dając nam od razu odpowiedź, dlaczego właśnie w SAMOTNOŚCI, obcując jedynie z przyrodą, w wolności od wszelkich norm i schematów społecznych, w które to normy wpisana była konstrukcja małżeńska jego rodziców z wszelkimi patologicznymi konsekwencjami, banalnymi skądinąd do bólu.Główny bohater zatacza w swoim poszukiwaniu koło, oczyszczając się po drodze z poczucia gniewu i nienawiści, które podświadomie napędzały go do ucieczki w samotność. Jeśli miałbym w tym filmie wskazać pointe, to byłby to moment rozstania z Ronem, który powiedział mu,że najpiękniejszą rzeczą w życiu, to umieć wybaczyć, pozbyć się nienawiści, gdyż wtedy tworzy się miejsce dla prawdziwej miłości. Reżyser doskonale przemycił tą kwestię, pozostawiając w domyśle widza, jaki wpływ wywrze ta prawda na głównym bohaterze w trakcie jego pobytu na Alasce, wracając do tego wątku tuż przed śmiercią Chrisa, który wyobrażał sobie powrót i pojednanie z rodzicami.Właśnie ten aspekt wydał mi się najbardziej esencjonalny w całym przekazie, jakkolwiek cały film, cała historia, pełna jest większych lub mniejszych point, na wiele sposobów trafia do odbiorcy, wystarczy tylko trochę wrażliwości i dystansu do własnych, niezwykle głębokich i niezachwianych przekonań, nie pozostawiających miejsca na banały pojękujące o tym,że szczęście trzeba dzielić z innymi. Gorąco polecam ten film, uważam,że każdy znajdzie w nim coś co oprócz ogromnego poruszenia w postaci atakującej z siłą wodospadu płenty, wzbudzi najzwyklejsze, ludzkie, absolutnie niedowartościowane, refleksje.

leszczZbagien 12. kwietnia 2008, 15:17

Pozwolę się odnieść do wypowiedzi Mr Mache, z którą absolutnie się nie zgadzam.Jest to film przedstawiający autentyczną historię, w związku z czym, reżyser (dzięki Bogu) skupił się na formie,która wg mnie jest doskonała, muzyka i zdjęcia budują niezależny klimat, uwrażliwiając widza na głębszy odbiór treści, którą to treść, oddając wierny przekaz wydarzeń, pozostawił niezmienioną. Co do szczegółów, z filmu absolutnie nie wynika, że Alexander zmarł na skutek zatrucia toksycznymi roślinami, ale rozumiem,że drobny zabieg inwersji czasowej, mógł koledze nieco utrudnić wyłapanie chronologii. Otóż, po zatruciu, doszedł do siebie i próbował opuścić miejsce pobytu, ale rzeka Tiklanika okazała się przeszkodą nie do sforsowania.W następstwie tego zdarzenia, nie radząc sobie ze zdobywaniem pożywienia w dziczy, zmarł z wycieńczenia.Dodam,że wg wielu opinii McCandless zmarł na skutek zatrucia grzybami, które mogły wyrosnąć na roślinach,którymi się odżywiał (nie ma to jednak żadnego znaczenia), gdyż ten chłopak nie był amerykańskim superbohaterem, tylko młodym, zbuntowanym idealistą, poszukującym prawdy o życiu. I tu dochodzimy do najbardziej porażającego wniosku kolegi piszącego pod nickiem Mr Mache, że pozwolę sobie zacytować:
"Płenta filmu też jest bardzo banalna, mianowicie że szczęście tylko wtedy jest pełne gdy można je z kimś dzielić. Bardzo prosty wniosek i jeśli Aleksandra dojście do tego wniosku kosztowało dwa lata tułaczki i stan agonalny (bo bohater dochodzi do tego wniosku tuż przed śmiercią) to już nie tylko źle świadczy o samym Aleksandrze ale i o reżyserze który takimi banałami atakuje z ekranu. " cdn...

tommm_b 10. kwietnia 2008, 12:45

Robert redford wypuscił ostatnio film "Lions For Lambs". Jednak gdybym miał dopasowac rezyserów pod wzgledem stylu własnego, i nie wiedział kto jaki film zrobił, stwierdziłbym, że to Penn zrobi "Lions for Lambs", a Redford "Into the wild". I po obejrzeniu obu filmów, uważam, że tak powinno sie stać. To w czym każdy z nich jest dobry, to cechy, które przydałyby się filmom drugiego.

płyta Eddiego z soundtrakiem lepsza od filmu

Co do reszty zgadzam się z MR MACHE.

Mr Mache 8. kwietnia 2008, 1:23

Zakończenie wbrew wypowiadanym tu opiniom NIE jest zaskakujące. Właściwie od samego początku domyślasz się jak to wszystko się zakończy i zaskakujące jest raczej to że się nie mylisz. Co ciekawe zakończenie mimo że chyba z założenia miało być niebanalne bardzo spłyca cały film i postać głównego bohatera. (jeśli nie chcesz się dowiedzieć zakończenia nie czytaj dalej!) Nie ma bowiem nic metafizycznego w tym że koleś bez żadnego przygotowania wiedzy a nawet mapy (tak tak, proszę poczytać na internecie - pomoc znajdowała się kilkanaście mil na północ od autobusu) włazi w paszczę lwa i kończy tak jak kończy (wbrew temu co jest w filmie, Aleksander Superpodróżnik nie zatruł się - po prostu nie poradził sobie ze zdobywaniem pożywienia). W ekstremalnych warunkach łatwo zginąć a główny bohater zrobił wszystko co mógł aby nie przeżyć. Przyznam szczerze że o ile przez większość filmu czułem do bohatera sympatię o tyle po zakończeniu nie potrafiłem pozbyć się myśli że jednak łagodnie mówiąc nie był to zbyt rozgarnięty chłopak. Płenta filmu też jest bardzo banalna, mianowicie że szczęście tylko wtedy jest pełne gdy można je z kimś dzielić. Bardzo prosty wniosek i jeśli Aleksandra dojście do tego wniosku kosztowało dwa lata tułaczki i stan agonalny (bo bohater dochodzi do tego wniosku tuż przed śmiercią) to już nie tylko źle świadczy o samym Aleksandrze ale i o reżyserze który takimi banałami atakuje z ekranu.
Pozytywną rzeczą w tym filmie jest natomiast muzyka, zdjęcia i sporo scen - jak te na farmie, a szczególnie przyjaźń z emerytowanym wojskowym (wspaniała rola).

drq 7. kwietnia 2008, 16:45

film jest conajmiej bardzo dobry.wczoraj go ogládaem i do tej pory chodzi mi po glowie. fim daje do myslenia nad tym co dzieje sie do okolo i zmienia podejscei do swiata. postac glownego bohatera jest bardzo intrygujaca postacia, nie spotykanym typem osobowosci (szczegolnie w kraju gdzie tak popularna jest mass kultora jakim nie watpliwie jest usa). zakonczenie jest zaskakujace ale gdybyu inne to wszystko co sie wydarzylo we wczesniszych 2h i 20 minutach nie mialo by sensu. polecam do obejzrenia szczegolnie ludziom lubiacym kino nioe opierajace sie na wartkiej akcji pzrewijanej z aktami poro z pannami z okladek.

lewocz 7. kwietnia 2008, 7:29

Fajny film, można się porządnie wyspać na nim bo dosyć długi, a spanie bierze szybko. Powoli się rozkręca, początek mdły i nudny, potem jest coraz lepiej aż w końcu człowiek budzi się tuż przed końcem.

karbachol 6. kwietnia 2008, 22:07

Naprawde dobry film, inspiruje do myślenia,polecam

mayceen 3. kwietnia 2008, 16:21

"Proponuje wypowiadac sie PO OBEJRZENIU filmu."
Jeśli się musi czekać na film ponad pół roku od jego premiery poza Polską (2 miesiace od premiery na DVD), to znajdzie się sposób na obejrzenie. Film niesamowity, z pewnością z odwiedzę kino

Rinta1 1. kwietnia 2008, 17:21

Rewelacyjny, dawno nie widzialam czegos równie dobrego. Polecam

Dodaj nowy komentarz Wszystko za życie

Twoja opinia o filmie: